Komentarze: 1
Spojrzał na swój zegarek po raz kolejny. Zbierało mu się już na wymioty, choć chwilę wcześniej był podekscytowany szeregiem odkryć, których dokonał. Jego myśli skupiały się nie tyle na ojcu i matce, co na zrozumieniu istoty związku.
Wchodząc do salonu zastał list od matki do ojca. Zrozumiał i zachował, jak zazwyczaj w takich sprawach, stoicki spokój. Stan ten towarzyszył mu niezwykle często w kontaktach z kobietami. Po prostu spotykał się z nimi i trzymając je za rękę zdawał się być znudzony tym wszystkim. Był nagrodą dla kobiety, która pokarze mu coś niezwykłego.
Z dnia na dzień się zmieniał i zaskakiwał wszystkich, z którymi rozmawiał. Wtedy w jego głowie znów zrodziła się wizja. Stał w promieniach słońca z tą dziewczyną, która zapoczątkowała koło wszelakich i nieustannych zmian. Nie potrafił wyrazić ogromnego, z każdą sekundą, oraz każdą myślą, potężnie narastającego uczucia nieokiełznanego przez żaden z żywiołów, szczęśliwego szczęścia
Kiedy to z jego pokoju dobiegł kolejny odgłos zaczynającej się kłótni. Postanowił zapytać wodnika o radę. Ten uśmiechnął się i odpowiedział z pogardą:
"Żyję w wodzie wiele lat, choć pływać nie potrafię. Żyję, bo jestem na statku, który się rozlatuje. Pora nauczyć się pływać, lub zniknąć, bo marnością jest dla mnie świat i ja dla świata".
Co samotność robi z człowieka?